Kohorty pokoleniowe w Polsce

W socjologii ludzi zalicza się do kohort pokoleniowych zależnych od roku urodzenia. Na trwające 28-30 lat pokolenie przypadają dwie kohorty: wyżowa i niżowa. Tradycyjnie kohorty te to: baby boom, pokolenie X, pokolenie Y, czyli milenialsi oraz pokolenie Z. W Polsce jednak, ze względu na burzliwą historię przemian ustrojowych, w ramach każdej kohorty mamy jeszcze po trzy podgrupy, o zupełnie innych doświadczeniach pokoleniowych. Przyjrzyjmy się danym.

Wykres przedstawia piramidę demograficzną w Polsce z zaznaczonymi kohortami. Baby Boomersi oraz pokolenie Y to pokolenia wyżowe, pokolenie X oraz Z to pokolenie niżowe. Czarna linia przedstawia poziom całkowitego bezrobocia, w momencie, gdy dany rocznik wchodził w dorosłość. Poziom bezrobocia ludzi wchodzących na rynek pracy jest jeszcze bardziej dynamiczny niż przedstawione tu całkowite bezrobocie. Rosnące bezrobocia oznacza, że firmy przestały zatrudniać i kolejne roczniki nie znajdują sobie pracy. Dla wchodzących na rynek pracy ważny jest nie tyle jego poziom, ile dynamika.

Tak czy inaczej, widzimy, że pokolenie X można podzielić na trzy podgrupy. Tych, którzy na rynek pracy wchodzili jeszcze w czasach PRL-u, we wczesnych latach 90-tych i podczas drugiej boomu połowy lat 90-tych prowadzącego do przełomu dot.com. Podobnie pokolenie Y podzielone jest na trzy okresy. Wchodzących na rynek pracy od załamania dot.com do wejścia Polski do Unii Europejskiej. Potem rozkwitu za czasów pierwszego PiS-u do kryzysu 2008-9 oraz trzecia część to pokolenie śmieciówek. Dopiero pokolenie Z jest względnie spójne i wchodzi na stale poprawiający się rynek pracy po upadku neoliberalizmu w Polsce na przełomie 2012/13 roku.

Pokolenie, które od kilku lat wchodzi w dorosłość to pierwsze pokolenie ciągłości. Pierwsze pokolenie, które weszło w świat strukturalnie taki sam, jak świat ich rodziców. Gdy moje pokolenie szło na studia, to my szliśmy sami. Tylko pojedyncze uprzywilejowane osoby miały rodziców, którzy studiowali. Pozostałej większości rodzice nie mogli pomóc, bo był to świat, którego nie znali. Podobnie, gdy pokolenie moich rodziców szło do pracy w fabryce i jako kierowcy ciężarówek, wchodzili w dorosłość sami. Dla pokolenia moich dziadków, w przytłaczającej większości rolników, fabryka była nieznanym światem. Teraz mamy pierwsze pokolenie, którego rodzice w większości już studiowali, ogarniają komputer, smartfona, języki obce i pracę w korpo. Rozumieją świat dorosłości swoich dzieci. Mamy pierwsze pokolenie, które w dwa pokolenia nie musi już nadrobić czterech pokoleń.

W tym wszystkim jest jedno smutne zjawisko. Polscy socjologowie, przynajmniej ci, którzy piszą w (płatnej) prasie, wcale nie ogarniają, że w Polsce nie można mówić o żadnych milenialsach, tylko o trwających 3-4 lata kohortach wynikających z cyklu gospodarczego burzliwego ćwierćwiecza przemian ustrojowych. Zamiast samodzielnie przyjrzeć się danym, odpisują brednie z zachodnich publikacji, które w przypadku Polski, ze względu na inny bieg historii nie mają zastosowania. Powinni być w stanie to zrobić. Ja co prawda analizowałem dane na najlepszych europejskich uniwersytetach, ale w socjologii jestem przecież, delikatnie mówiąc, amatorem. Nasi wybitni socjologowie nie potrafią nawet tego. Całkowity zanik potrzeby samodzielnego myślenia i opisu rzeczywistości z danych, a nie od odpisywania od publikacji zachodnich. Tylko w pewnym momencie ktoś postawi pytanie, po co suwerenność krajowi, którego inteligencja i tak nie potrafi i nie odczuwa potrzeby samodzielnego myślenia?

Jedna uwaga do wpisu “Kohorty pokoleniowe w Polsce

Dodaj komentarz