Dwadzieścia lat Polski w UE

Dzisiaj mija dwudziesta rocznica wejścia Polski do UE. Przez te dwadzieścia lat zmieniła się Polska, zmieniła się też Unia. 20 lat temu, co drugi student w Europie był Polakiem. Dzisiaj pokolenie porozumień sierpniowych weszło w najbardziej produktywny okres kariery. Ten wzrost gospodarczy, to w dużej mierze wzrost naszego pokolenia.

Najbardziej widoczną zmianą w Polsce jest infrastruktura drogowa. Dwadzieścia lat temu była to katastrofa. Infrastruktura pochodziła z lat 70-tych w kontekście nagłego wzrostu liczby samochodów w latach 90-tych. Dzisiaj Polska ma naprawdę dobre drogi, często lepsze od niemieckich, gdzie przez ostatnią dekadę zapomniano o stałym naprawianiu i renowacji infrastruktury.

By zrozumieć wyzwania na następną dekadę, musimy zrozumieć kilka fundamentalnych faktów. Pierwsze jest taki, że wstępowaliśmy do Unii będącej dobrowolnym związkiem suwerennych państw opartym na trzech wolnościach: przepływu kapitału, dóbr i pracowników. Ograniczanie tych wolności zaczęło się za sprawą Macrona poprzez certyfikat A1. Na czym on polega? Dla każdej aktywności biznesowej poza granicami własnego kraju muszę mieć certyfikat A1 poświadczający, że mam ubezpieczenie społeczne. Przy czym ten certyfikat nie jest in blanko, tylko na każdą konkretną aktywność. Do aktywności biznesowej zalicza się termin handlowy, specjalistyczny kongres czy nawet udział w imprezie firmowej za granicą. Za każdym razem muszę odebrać od HR odpowiedni dokument.

W jakim kierunku zmienia się Unia? Według mnie powtórzony będzie manewr zjednoczenia niemieckojęzycznych landów w Drugą Rzeszę pod wodzem Prus. Federalizacja, połączona z centralizacją oparta na wielu instytucjach o niejasnym zakresie kompetencji. Przy czym dla polityków dążących do federalizacji Europy bezdyskusyjne jest, że doprowadzi to do takiego samego skoku cywilizacyjnego, jakim była Druga Rzesza.

Na czym polegają zagrożenia? W złożonej strukturze organizacyjnej największymi wygranymi będą podmioty o jasno zdefiniowanych interesach. Ci, którym zależy by konkretnej substancji albo urządzenia nakazać, albo zakazać. W skrócie sfederalizowana Unia będzie rajem dla lobbystów. I dla polityków dających się korumpować. Kto będzie przegranym? Największym przegranym będzie szeroko pojmowane społeczeństwo, którego interesem jest jasny system prawny i wyważona ochrona interesów poszczególnych grup. Do tego poszkodowane będą społeczeństwa, które swych interesów nie rozumieją, a także społeczeństwa peryferyjne. Polska pasuje tu jak ulał.

Oficjalną religią UE jest klimatyzm. Początkowo wydaje się, że jest to atrakcyjna religia. Wąskiej grupce daje poczucie sensu życia. Szerokim masom daje rozluźnienie gorsetu tradycyjnej obyczajowości. Można cudzołożyć, byle tylko sortować śmieci. Jednak z czasem odczuwalny zacznie być bardzo sztywny gorset nowej religii. Charakterystyczna jest tu narracja podczas zamknięcia ostatnich elektrowni jądrowych w Niemczech w kontekście kryzysu energetycznego. Narracja była prosta: rząd musi wykonywać obowiązujące prawo. Zamknięcie elektrowni jądrowych nie było już polityczną decyzją podlegającą dyskusji, tylko obowiązującym prawem. Teraz często spotykam się z głosami: „a mi to się wydaje, że ten zakaz samochodów spalinowych to nie wejdzie”. Teraz jest to może jeszcze przedmiot dyskusji i politycznej decyzji, ale za dziesięć lat będzie to obowiązujące prawo.

Najsłabszą klasą społeczną w Polsce jest inteligencja. Jest to temat na osobną dyskusję, dlaczego tak jest. Według mnie fundamentalnym problemem jest, że inteligencja wywodzi swój etos z etosu szlacheckiego, a nie z etosu kupiecko mieszczańskiego. Ciekawą ilustracją jest poniższa ankieta:

Nikomu nie przyjdzie do głowy zadać pytania o rachunek zysków i strat. Nikomu nie przyjdzie do głowy patrzeć na świat i zachodzące w nim procesy przez pryzmat rachunku zysków i strat. W efekcie, zamiast zwiększać zyski i ograniczać straty, Polacy będą uwięzieni w jednej z tych wizji. Bezdyskusyjnego przyjmowania wszystkiego, albo odrzucenia wszystkiego. A polskie społeczeństwo we własnym interesie potrzebuje wykreować polityków, którzy będą umieć maksymalizować realne korzyści i minimalizować straty. W przeciwnym wypadku realnym stanie się polexit.

Jedna uwaga do wpisu “Dwadzieścia lat Polski w UE

  1. Nie do takiej unii przystąpiliśmy, w perspektywie federalizacji polexit ma sens. Druga sprawa zdaje się, że od 2026 Polska staje się płatnikiem netto. Lemingi będą mocno zaskoczone kiedy skończą się te w większości bezsensowe projekty współfinansowane, które służyły głównie defraudowaniu znacznych sum zamiast wyrównywać szanse. A w odniesieniu do dróg to może i powstały ale jakim kosztem to temat na długą rozprawę. Nawet zanim zaczęto je budować już w filmach fabularnych były wątki udziałów mafijnych w tychże malwersacjach.

    Polubienie

Dodaj komentarz