Życie po Brexicie

Wynik Brytyjskiego referendum jest wieloaspektowe. Wynik ten wpisuje się w falę buntu prowincji i ludu przeciw elitom i centrum. To samo stało się w Polsce, to samo nie stało się, dzięki cudowi nad urną, w Austrii. Na rozstrzygnięcie czeka USA, przed nami też Francja i Holandia. Główne media piszą o starciu na linii Naród–Europa. Ten spór jest, według mnie, sporem poprzednich pokoleń i teraz nie ma już znaczenia. Niestety, w pewnym wieku, ludzie patrzą się na wszystko oczami utartych schematów i przyzwyczajonych myśli, dlatego na każdym zakręcie historii, stara elita nie rozumie tego, co się dzieje. Prawdziwe starcie jest na linii prowincja–centrum i pokrywające się częściowo z nim starcie na linii populus-elita.

Giełdy zareagowały spadkiem. Obecnie wchodzimy w reżim, w którym trudno cokolwiek przewidywać. Paradoksalnie, gdy nie da się nic przewidzieć można automatycznie jedną rzecz przewidzieć – spadek poziomu inwestycji. Inwestycje są pochodną poziomu przewidywalności, stąd też i spadek cen spółek giełdowych. Niższy poziom inwestycji oznacza też presję na obniżenie, lub utrzymanie niskiego poziomu stóp procentowych. Dla Polski to bardzo dobrze – Polska gospodarka finansowana jest krótkim pieniądzem i jest uzależniona od globalnego poziomu krótkoterminowych stóp procentowych. Globalna flauta jest dla Polski wiatrem w żagle.

Przed nami otwierają się trzy pytania: co dalej w Wielką Brytanią, co dalej z Unią Europejską oraz najważniejsze – kto będzie następny.

Nowymi kandydatami do wyjścia z UE wydaje się w pierwszej kolejności Dania i Szwecja. Dania, ma już nawet jakąś tradycję – należąca do niej wtedy Grenlandia jako pierwsza w historii wypisała się z UE. Dania była też krajem, który jako pierwszy wprowadził kontrole na granicach, gdy zaczął się kryzys migracyjny. Oczywiście starym zwyczajem unii, po Danii nie było jazdy jak po Polsce czy Węgrzech – w Danii poparcie dla unii jest i tak niskie, podczas gdy w Polsce i na Węgrzech jest na poziomie 80%. Dania razem ze Szwecją są też krajami, które wyraźnie pokazały swój eurosceptycyzm nie przystępując do unii walutowej. Gdyby z UE odłączyła się Dania i Szwecja, to można myśleć o jakiejś Unii Północnej – Anglia, Dania, Szwecja, Norwegia. Do takiego grona chętnie przystąpiła by też i Holandia. Tylko, że gdyby wystąpiła Holandia, to powstaje pytanie, co z Niemcami. Czy Niemcom bliżej do protestanckiej unii wikingów, czy do Francji, Italii i Portugalii ?

Jak zareaguje Unia ? Cała sytuacja przypomina mi trochę Reformację. Wtedy, na początku Renesansu było tak, że Kościół miał poczucie Alternativelosigkeit. Bycia bez alternatywy. Wtedy, papiestwo zupełnie nie wiedziało co się dzieje i jakie ma to konsekwencje. Dopiero zwołany w poniewczasie, na 1545 rok, Sobór Trydencki był początkiem reform i rozkwitu religii katolickiej. Pytanie jakie musimy sobie dzisiaj zadać, to ile czasu zajmie Unii Europejskiej zrozumienie o co chodzi i głębokie, a przy tym właściwe reformy. Tutaj niestety jestem raczej pesymistycznie nastawiony. Główny problem jest taki, że mamy zaogniający się konflikt na linii prowincja-centrum i populus-elity, jednocześnie, tego konfliktu w dominującym kraju unii – w Niemczech – nie ma. W Niemczech nie ma jednego centrum, jest konglomerat centrów o różnej wielkości i różnym znaczeniu. Dobre miejsca pracy są rozsiane po całych Niemczech. Dodatkowo, system podatkowy brutalnie spłaszcza wynagrodzenia. Wysoka kwota wolna od podatku (20 tyś euro na rodzinę) plus bardzo progresywne stawki spłaszczają płace netto. To powoduje, że z jednej strony Niemcy są silne, nie mając zaogniającego się konfliktu, ale z drugiej strony elity nie będą w stanie zrozumieć, co się u innych dzieje.

Czy w grę wchodzi Grexit ? W zasadzie trudno cokolwiek powiedzieć. Grexit to inna kategoria wagowa – tutaj mówimy o wyjściu z unii walutowej, dodatkowo ze sporym mankiem w systemie TARGET 2. Grexit byłby, albo będzie, dużo większym problemem niż Brexit.

Jak rozwinie się sytuacja globalna zależy od tego, jak potoczą się losy samej Wielkiej Brytanii, lub już tylko Anglii. Jeżeli kraj popadnie w recesję, to nikt nie będzie chciał iść tą drogą, a unijni komisarze, będą mieli jeszcze większe poczucia bycia bez alternatywy. Gdyby jednak w Anglii zaczął się rozkwit, szczególnie na prowincji, to inne kraje zaczną sobie zadawać pytania. A unia będzie musiała walczyć o utrzymanie przy sobie peryferiów.

Wróćmy jednak do tematyki tego bloga – rynków finansowych. Tutaj będę lansował zasadę, że im trudniej fundamentalnie pogodzić sprzeczne sygnały, tym bardziej pomocna jest technika. Dopóki wykresy pozostają w swoich długoterminowych trendach, dopóty nic się nie stało. Póki co, DAX pozostaje w swoim kanale, choć szoruje po ziemi. Przez najbliższe dni, gdy sytuacja się trochę uspokoi, zrobię analizę najważniejszych dla nas wskaźników – DAX, wig20usd, chfpln, ciekawie wygląda też formacja tuby na złocie.  Póki co, mamy tylko przeczyszczenie stop-lossów.

3 uwagi do wpisu “Życie po Brexicie

  1. pisałem Ci kiedyś, że brzydko to pachnie w Polsce i śmierdzi jeszcze bardziej. obawiam się tu jakiejś rewolty pokoleniowej w najbliższym czasie, a Niemcy i Francja wyjeżdża z super państwem…. będzie nieciekawie

    Polubienie

    1. W zasadzie to nie „Niemcy” tylko minister spraw zagranicznych, któremu na krajowym podwórku ziemia usuwa się spod nóg. SPD ma w sondażach poparcie najniższe w historii i wkrótce z partii Ludowej stanie się partią satelicką.

      Polubienie

Dodaj komentarz